czwartek, 23 lutego 2012

Nie jest dobrze a będzie jeszcze gorzej

W ostatnich dniach w mojej (obecnej) branży rozgorzała (jeśli to nie za duże słowo, biorąc pod uwagę zasięg i zakres tematyczny) dyskusja na ogólny temat młodych polskich projektantów mody. Zaczął Michał Zaczyński (http://michalzaczynski.wordpress.com/2012/02/14/kogo-nie-zobaczymy-na-fashion-weeku-w-lodzi/), jego wpis komentowała później Martyna Nawrocka (http://ultrazurnal.pl/w-poszukiwaniu-izabeli-blow/), a w dyskusję wpisał się również artykuł z looksfer na temat Gavla Grzegórskiego (http://www.looksfery.com/artykul/659). Sporo ciekawej lektury, ale co z tego wszystkiego wynika?
Po pierwsze – ludzie dzisiaj kompletnie nie myślą, przez co brak im podstawowej umiejętności w każdym biznesie: przedsiębiorczości. Wielu nadąsanych młodzieńców na dźwięk tego słowa stwierdza, że oni sztuką swoją kupczyć nie będą. Banda debili. Frida Giannini, o której dobry artykuł przygotował poprzedni Fashion Magazine, dzięki której dom mody Gucci zaczął znów przynosić zyski, osiągnęła sukces właśnie dzięki tej fundamentalnej prawdzie: dzisiaj wszystko jest biznesem. Trzeba wyciągnąć z tego wnioski zamiast zgrywać primadonnę. Jeżeli wmawiasz ludziom, że przebranie, które projektujesz, nadaje się na ubranie dla nich (trafne zestawienie mojej znajomej projektantki) – w pewnym momencie ośmieszysz albo siebie, albo ich. Młodych ludzi nie stać na wysoką modę. Nie stać na ręczne (!) szycie sukien, na odszywanie dwudziestu sztuk do dziesięciu butików – jednego modelu! Co więcej, nie mając umiejętności i nie znając podstaw sztuki krawieckiej, produkują bezkształtne, „minimalistyczne” dziwactwa, będące uzasadnieniem i przykrywką dla własnych braków. Młodych ludzi stać natomiast na dobry pomysł, na hit sprzedażowy, na odzież codzienną – pokazują to każdego miesiąca, wystarczy śledzić facebooka. Wielu na tym kończy – bo ważnym elementem przedsiębiorczości jest konsekwencja i upór, budowanie zaplecza, gromadzenie środków i kontaktów. Jeżeli nie zapierdalasz, nic z tego nie będzie. Niestety, tego nie uczą w SAPU.
Po drugie - żadna techniczna umiejętność i intuicja nie jest w stanie przedrzeć się ponad inne bez działania woli. A dzisiejsi młodzi ludzie - ci, o których jest ten artykuł, ale również ci, o których rozpisują się niezwiązane z modą portale: ogółem obywatele Starego Kontynentu - to istoty bezwolne, próżniacy, znudzeni, zepsuci przez rodziców, szkoły, kolegów, technologię i otoczenie, banda duchowych degeneratów, jednostki słabe i pełne bezpodstawnych roszczeń, pełne nie marzeń, lecz zazdrości, nie talentu lecz płaskich żądz, niegotowe na trudy i wysiłki, niezdolne do myślenia i stawiania czoła okolicznościom. W skrócie: jest fatalnie i lepiej nie będzie. I gdyby to jeszcze dotyczyło jedynie sfery mody. Liczba socjologów, kulturoznawców, etnologów i politologów bez pracy rośnie z każdym rokiem. Większość z nich dopiero po uzyskaniu dyplomu otwiera oczy na prawdziwy – i brutalny – świat, w którym osoba bez żadnego doświadczenia zawodowego musi wrócić do rodziców (od których de facto nigdy się nie oderwała).
Po trzecie – młodzi ludzie to tyrani w rozumieniu klasycznym. Najbardziej łasi są na pochwały i komplementy, najlepiej czują się na imprezach zamkniętych w otoczeniu celebrytów – w hermetycznych kopułach, które przeżują ich i wyplują. Spokojnie, nie grozi im śmierć jak hellenistycznym uzurpatorom. Kiedy jednak narastająca frustracja projektantów, socjologów i reszty całej reszty wkurwionych ludzi osiągnie poziom krytyczny, będziemy musieli gasić kolejne protesty i rewolucje, inicjowane przez podejrzanych liderów. Nie jest dobrze, a będzie jeszcze gorzej.

3 komentarze:

  1. ot w końcu jakaś prawda! szkoda, że tak mało ludzi zdaje sobie z takich rzeczy sprawę, a co najgorsze, że najgłośniej zabierają głos na tematy o których nie mają najmniejszego pojęcia.

    OdpowiedzUsuń
  2. Pamiętam ten artykuł o Giannini, myślę, że każdy projektant w naszym kraju powinien go przeczytać, przeanalizować i przełożyć na to co sam tworzy i co robi z tym co stworzył. A nie rozwodzić się nad swoją zajebistością, niezaspokojoną potrzebą bycia docenionym i takim hipsterskim artyzmem.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ci "artyści" nie chcą kupczyć sztuką dlatego często tworzą sami dla siebie i jeszcze mają czelność narzekać, że nikt ich nie docenia!

    OdpowiedzUsuń