środa, 1 lutego 2012

Konsekwencja

Raz na kilka tygodni wchodzę na lookbook.nu. Dzisiaj po raz kolejny wypadł ten dzień, dlatego uznałem to za dobry pretekst do pierwszego „street photo” - pierwszego felietonu z serii ulicznych obserwacji. Lookbook to miejsce ciekawe nie tylko ze względu na to, że bardzo łatwo znaleźć tam zamerykanizowanych Azjatów w szpilkach, ciemnoskórych blogerów z Tunezji w niebieskich futrach czy mężnych Skandynawów w damskich bluzkach z falbaną. Lookbooka może ktoś uznać za ciekawe zbiorowisko fanaberii i dziwactw, w których, o dziwo, prym wiedzie młodzież z Indonezji, Filipin, Chin, Bliskiego Wschodu i Afryki Północnej, mieszkająca w swoich rodzimych krajach lub na Zachodzie. Nie mam niczego do śniadych i skośnych, wydają się mieć w sobie konsekwencje i upór, której zabrakło nam, mieszkańcom Starego i Nowego Świata. Przecież to my zainicjowaliśmy rewolucję seksualną, to europejskie kobiety po raz pierwszy ubrały spodnie, to nasi chłopcy stanowili rządy twardej reki haute couture przez ostatnie półwiecze. Tymczasem europejska i amerykańska młodzież woli garnitury od kolorowych legginsów, skórzaną kurtkę od pstrokacizny różnokolorowego swetra.


Spójrzmy prawdzie w oczy – nawet najbardziej wyzwolony krakowski, hipsterski pedał nie ubiera się jak klaun. Jest w nim ekstrawagancja, która wiele osób peszy lub gorszy, jest w nim nadzwyczaj rozwinięta swoboda obyczajowa i „lekkość” bytu, ale w zagadkowy sposób typa, który spaceruje w szpilkach na Rynku nie zobaczysz. Typy w szpilkach wciąż stanowią zamkniętą klikę skórzanych gorseciarzy, umawiających się na prywatne posiadówy, z dala od wścibskich spojrzeń pruderyjnej ludności miejskiej. Czy to dobrze? Czy to źle? W mocy pozostaje pytanie o źródło „odwagi”, „oryginalności”, „bezkompromisowości”, które bije tak mocno w okolicach Pacyfiku i obszarów pustynnych. Ktoś mógłby odnieść wrażenie, że złapaliśmy się za głowy, widząc horyzont emancypacji – horyzont umykający spojrzeniom naszych wschodnich rówieśników. Ale ten ktoś musiałby zapomnieć, że mówimy o szmatkach, a nie elektrowniach atomowych. Choć i tych Chiny i Indie planują wybudować kilkadziesiąt w ciągu najbliższej dekady. Gór mają dużo, będzie gdzie składować odpady radioaktywne. Pędząca gospodarka pozwoli azjatyckim modnisiom pstrykać kolejne zestawy na lookbooka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz